Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wywiady. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wywiady. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 27 czerwca 2010
Poznajcie Australijsko-Nowozelandzkiego Wilkołaka Cootera.
Kariera gwiazdy Outrageous Fortune Granta Bowlera toczy się całkiem nieźle. Po rolach w Lost i Ugly Betty Bowler dołączył do obsady True Blood u boku kolejnej gwiazdy z eksportu- Anny Paquin.
Obecnie pracuje także nad trzema filmami- znajdujemy go gdzieś pomiędzy Peru, gdzie kręci więziennyCity of Gardens i Melbourne, gdzie zaraz zaczyna pracę nad The Killer Elite- wojskowym thrillerem z Robertem DeNiro, Clivem Owenem i Jasonem Stathamem.
Czy Coot, wilkołak na motorze w czymkolwiek przypomina Wolfa Westa?
GB: Jeden ma na imię Wolf (wilk), a drugi jest wilkiem. Obaj są bardziej z klasy robotniczej niż nie, no i obaj przez większość czasu robią, co chcą.
Amerykańska wersja Outrageous Fortune zaczęła się w tym tygodniu- widziałeś Davida Jamesa Elliota (aktor grający rolę Wolfa w Scoundrels- amerykańskiej wersji nowozelandzkiego Outrageous Fortune) ?
GB: Właściwie to nie.
Myślałeś o wzięciu udziału w castingu ?
GB: Nie, bo to by było jak robienie czegoś po raz kolejny, a ja zająłem się aktorstwem, aby tego nie robić. Życzę im powodzenia, ale widziałem scenariusz i był on praktycznie słowo w słowo taki sam jak nowozelandzka wersja. Raz już powiedziałem te wersy i jestem całkiem zadowolony z tego jak zrobiłem to za pierwszym razem.
Są opinie, ze amerykańska wersja nie będzie prawdziwym odbiciem nowozelandzkiego oryginału.
GB: Nie sądzę, aby Nowozelandczycy mieli się czego obawiać. Outrageous w Nowej Zelandii był oryginalnym serialem, który postawił poprzeczkę na tyle wysoko, że każdy chciał do niej doskoczyć. Możliwe, że amerykańskiej wersji uda się to samo. Ale to będzie amerykański serial dla Amerykanów, więc nie będzie to tak naprawdę Outrageous Fortune. To tak jakby w Nowej Zelandii chcieli zrobić swoją wersję amerykańskiego serialu i amerykanie wkurzaliby się, że Nowozelandczycy ominęli amerykańskie akcenty. To musi być specyficzne dla danej kultury.
Jak to jest pracować ze swoim rodakiem na planie? Rozmawiacie z Anną kiedykolwiek o nowozelandzkich lodach czy czymkolwiek?
GB: O Nowej Zelandii? Cały czas. W zeszłą niedzielę odwiedziłem ich i rozmawialiśmy o tym. Ale ona lubi mi wypominać, że jestem Australijczykiem.
A powiedziałbyś, że jesteś?
GB: Nie, nie powiedziałbym, że jestem jednym albo drugim. Kiedy ktoś się mnie o to pyta odpowiadam, że jestem i Australijczykiem i Nowozelandczykiem. Naprawdę czuję, że oba miejsca na mnie wpłynęły właśnie z tego powodu. Nazywam siebie Oziwi (Połączenie słów Oz- Australijczycy nazywają tak Australię i Kiwi- potoczna nazwa Nowozelandczyków).
Jak to wygląda z twoim wilkołakiem? Zmieniasz się przy pełni?
GB: Za każdym razem, kiedy ktoś zabiera się za temat wilkołaków, wampirów, duchów itp. najtrudniejszą częścią jest ułożenie zasad i trzymanie się ich. W True Blood są momenty, kiedy wilkołaki bardzo, bardzo chcą się zmienić, wiesz, jak pełnia czy cokolwiek, ale mogą się też zmieniać, kiedy tylko chcą.
Okay, czyli tak jak w Zmierzchu.
GB: Nie wiem. Nie widziałem.
Czy jest cokolwiek czego twój wilkołak musi unikać?
GB: Poza drogówką i hyclami, nie.
Jak Coot stał się wilkołakiem?
GB: W True Blood wilkołaki są jakby najczystszymi ze zmieniających się. Są najwyżej w ich łańcuchu pokarmowym. Więc wilkołak, żeby być wilkołakiem musi mieć oboje takich rodziców.
Chyba czytałem gdzieś, że lubisz sceny, gdzie musisz się bić?
GB: Powiedziałbym, że im starszy jestem tym za dziwniejsze uważam, że oferują mi roboty, w których muszę pobić tych złych i całować dziewczynę- ale nigdy na to nie narzekałem.
Całujesz dziewczyny w True Blood?
GB: Tak, całuję dziewczyny, terroryzuję ludzi, pakuję się w bójki.
Jak praca nad True Blood wypada w porównaniu do bardziej realistycznych Outrageous Fortune i Ugly Betty?
GB: Właściwie wsadziłbym Outrageous Frotune i True Blood do jednej szuflady- naprawdę uważasz, że taka zgraja tępaków potrafiłaby ujść z jakimkolwiek przestępstwem? Ale porównując? True Blood daje swego rodzaju wolność, ponieważ to, co się tam dzieje nie musi wpisywać się w ramy normalności.
Wracając do rzeczywistości, to wszystko i bycie narratorem w Border Security? Musisz wracać po to do Australii?
GB: Robię to gdziekolwiek jestem. Z Peru, w zeszłym miesiącu, a teraz z LA i będę robił to z Melbourne w przyszłym tygodniu, a potem z Walii.
Co robiłeś w Peru?
GB: Zdjęcia do filmu City of Gardens. Gram Jezusa.
To dopiero zmiana.
GB: W pewnym sensie. Gram więźnia-schizofrenika, który myśli, że jest Jezusem. Ale postać nazywa się Jezus Chrystus (Jesus Christ), więc właśnie tak musi ono pojawić się w moim CV. Co właściwie jest głównym powodem przyjęcia tej pracy.
Zapuściłeś znowu brodę do tej roli?
GB: Wielką brodę i długie włosy, więc było zabawnie.
Obecnie pracuje także nad trzema filmami- znajdujemy go gdzieś pomiędzy Peru, gdzie kręci więziennyCity of Gardens i Melbourne, gdzie zaraz zaczyna pracę nad The Killer Elite- wojskowym thrillerem z Robertem DeNiro, Clivem Owenem i Jasonem Stathamem.
Więc, od Wolfa Westa (postać, którą grał Bowler w Outragous Fortune) do wilkołaka Coota. Ściąłeś brodę, co jeszcze się zmieniło?
GB: Cóż, nadal zarabiam grając, ale teraz mieszkam głównie w Stanach- to jest jakaś zmiana. Teraz też częściej gram w filmach niż telewizyjnych produkcjach.
GB: Cóż, nadal zarabiam grając, ale teraz mieszkam głównie w Stanach- to jest jakaś zmiana. Teraz też częściej gram w filmach niż telewizyjnych produkcjach.
Czy Coot, wilkołak na motorze w czymkolwiek przypomina Wolfa Westa?
GB: Jeden ma na imię Wolf (wilk), a drugi jest wilkiem. Obaj są bardziej z klasy robotniczej niż nie, no i obaj przez większość czasu robią, co chcą.
Amerykańska wersja Outrageous Fortune zaczęła się w tym tygodniu- widziałeś Davida Jamesa Elliota (aktor grający rolę Wolfa w Scoundrels- amerykańskiej wersji nowozelandzkiego Outrageous Fortune) ?
GB: Właściwie to nie.
Myślałeś o wzięciu udziału w castingu ?
GB: Nie, bo to by było jak robienie czegoś po raz kolejny, a ja zająłem się aktorstwem, aby tego nie robić. Życzę im powodzenia, ale widziałem scenariusz i był on praktycznie słowo w słowo taki sam jak nowozelandzka wersja. Raz już powiedziałem te wersy i jestem całkiem zadowolony z tego jak zrobiłem to za pierwszym razem.
Są opinie, ze amerykańska wersja nie będzie prawdziwym odbiciem nowozelandzkiego oryginału.
GB: Nie sądzę, aby Nowozelandczycy mieli się czego obawiać. Outrageous w Nowej Zelandii był oryginalnym serialem, który postawił poprzeczkę na tyle wysoko, że każdy chciał do niej doskoczyć. Możliwe, że amerykańskiej wersji uda się to samo. Ale to będzie amerykański serial dla Amerykanów, więc nie będzie to tak naprawdę Outrageous Fortune. To tak jakby w Nowej Zelandii chcieli zrobić swoją wersję amerykańskiego serialu i amerykanie wkurzaliby się, że Nowozelandczycy ominęli amerykańskie akcenty. To musi być specyficzne dla danej kultury.
Jak to jest pracować ze swoim rodakiem na planie? Rozmawiacie z Anną kiedykolwiek o nowozelandzkich lodach czy czymkolwiek?
GB: O Nowej Zelandii? Cały czas. W zeszłą niedzielę odwiedziłem ich i rozmawialiśmy o tym. Ale ona lubi mi wypominać, że jestem Australijczykiem.
A powiedziałbyś, że jesteś?
GB: Nie, nie powiedziałbym, że jestem jednym albo drugim. Kiedy ktoś się mnie o to pyta odpowiadam, że jestem i Australijczykiem i Nowozelandczykiem. Naprawdę czuję, że oba miejsca na mnie wpłynęły właśnie z tego powodu. Nazywam siebie Oziwi (Połączenie słów Oz- Australijczycy nazywają tak Australię i Kiwi- potoczna nazwa Nowozelandczyków).
Jak to wygląda z twoim wilkołakiem? Zmieniasz się przy pełni?
GB: Za każdym razem, kiedy ktoś zabiera się za temat wilkołaków, wampirów, duchów itp. najtrudniejszą częścią jest ułożenie zasad i trzymanie się ich. W True Blood są momenty, kiedy wilkołaki bardzo, bardzo chcą się zmienić, wiesz, jak pełnia czy cokolwiek, ale mogą się też zmieniać, kiedy tylko chcą.
Okay, czyli tak jak w Zmierzchu.
GB: Nie wiem. Nie widziałem.
Czy jest cokolwiek czego twój wilkołak musi unikać?
GB: Poza drogówką i hyclami, nie.
Jak Coot stał się wilkołakiem?
GB: W True Blood wilkołaki są jakby najczystszymi ze zmieniających się. Są najwyżej w ich łańcuchu pokarmowym. Więc wilkołak, żeby być wilkołakiem musi mieć oboje takich rodziców.
Chyba czytałem gdzieś, że lubisz sceny, gdzie musisz się bić?
GB: Powiedziałbym, że im starszy jestem tym za dziwniejsze uważam, że oferują mi roboty, w których muszę pobić tych złych i całować dziewczynę- ale nigdy na to nie narzekałem.
Całujesz dziewczyny w True Blood?
GB: Tak, całuję dziewczyny, terroryzuję ludzi, pakuję się w bójki.
Jak praca nad True Blood wypada w porównaniu do bardziej realistycznych Outrageous Fortune i Ugly Betty?
GB: Właściwie wsadziłbym Outrageous Frotune i True Blood do jednej szuflady- naprawdę uważasz, że taka zgraja tępaków potrafiłaby ujść z jakimkolwiek przestępstwem? Ale porównując? True Blood daje swego rodzaju wolność, ponieważ to, co się tam dzieje nie musi wpisywać się w ramy normalności.
Wracając do rzeczywistości, to wszystko i bycie narratorem w Border Security? Musisz wracać po to do Australii?
GB: Robię to gdziekolwiek jestem. Z Peru, w zeszłym miesiącu, a teraz z LA i będę robił to z Melbourne w przyszłym tygodniu, a potem z Walii.
Co robiłeś w Peru?
GB: Zdjęcia do filmu City of Gardens. Gram Jezusa.
To dopiero zmiana.
GB: W pewnym sensie. Gram więźnia-schizofrenika, który myśli, że jest Jezusem. Ale postać nazywa się Jezus Chrystus (Jesus Christ), więc właśnie tak musi ono pojawić się w moim CV. Co właściwie jest głównym powodem przyjęcia tej pracy.
Zapuściłeś znowu brodę do tej roli?
GB: Wielką brodę i długie włosy, więc było zabawnie.
Tłumaczyła Hania
piątek, 25 czerwca 2010
Wywiad Z Jasonem Wilesem.
Wiles o Joe:
„On nikomu nie ufa. Chce się wydostać z tego miasta duchów. Nie zależy mu na zawieraniu przyjaźni. Bohaterowie są uwięzieni jak w jakiejś grze komputerowej. To koszmar. Ludzie mową, że Joe jest liderem ale mnie się wydaje, że on po prostu jest najbardziej aktywny z całej grupy”
W przeciwieństwie do innych bohaterów, jego interesuje kto ich uwięził i dlaczego to zrobił. Joe chce się wydostać i wrócić do normalnego życia za wszelką cenę.
„Od początku wiedziałem o mojej postaci trochę więcej niż widzowie po obejrzeniu pierwszego odcinka. Oczywiście nie mogę wam nic zdradzić. Serial jest oparty na bohaterach. Oni są świetnie rozpisani. Każdy staje się teraz podejrzliwy i tworzą się nowe sojusze. To będzie ostra jazda”.
„Dzięki retrospekcjom dowiemy się czegoś więcej o historii bohaterów, zwłaszcza o Joe. Nie mogę nic zdradzić, ale mimo że on jest taki skryty, ma wiele sekretów. Kiedy jego tajemnice zaczną wychodzić na jaw, poznacie wiele szalonych faktów. W tym serialu miałem okazje robić naprawdę zakręcone rzeczy”.
Wiles o serialu:
„Wkrótce zaczniecie poznawać odpowiedzi. Nie można zbyt długo droczyć się z widzami. W serialu jest 7 postaci, więc musimy sprawić, by widzowie ich zapamiętali. W odcinku 4 i 5 wszystko się rozkręci”.
„Bohaterowie czują się jak w piekle. To mój najgorszy koszmar – taka niemoc. Nigdy nie chciałbym obudzić się w takim hotelu”.
„Kiedy zaczynaliśmy pracę nad serialem, zastanawialiśmy się kto nas tak urządził. Nie wiedzieliśmy przez jakiś czas i to nas przerażało. Czy to sprawka Boga, rządu czy terrorystów? A może to jakąś gra stworzona przez psychopatę? Coś innego się dzieje – coś o wiele większego”.
Wiles o tym czy Persons Unknown jest gotowy na drugi sezon:
„Stać nas na więcej. Z założenia pierwsze 13 odcinków nie było mini serialem, tylko pierwszym sezonem. Mamy nadzieję, że będzie drugi sezon. Możemy kontynuować fabułę. Moim zdaniem bohaterowie są interesujący, aktorstwo dobre i wszystko w tym serialu wydaje mi się niesamowite. Bardzo chcemy nakręcić więcej odcinków”
środa, 23 czerwca 2010
Zmiennokształtni Rządzą!!!
Świat zmiennokształtnych w True Blood właśnie się powiększył. Dotychczas składał się on tylko z Sama i Daphne, ale teraz rozszerzył się także o rodzinę Sama. Marshall Allman, który gra Tommy'ego (brata Sama) w rozmowie z Hollywood Crush mówił o tym, jak zmiennokształtni będą dominować w walce ze wszystkimi innymi supernaturalnymi stworzeniami: "Zmiennokształtni non stop wygrywają!" zdradził także, że pierwszymi stworzeniami, które przegrają będą wilkołaki.
"Wilkołaki nie kontrolują swojej transformacji w taki sposób jak zmiennokształtni. To znaczy mają nad nią kontrolę, ale czasem ich zmiana jest nieunikniona." wyjaśnia aktor. "A poza tym, mogą zamieniać się tylko w głupie wilki, podczas gdy zmiennokształtni potrafią przeistoczyć się w cokolwiek tylko chcą! Ja na przykład zamieniam się w słonia, ptaka, muchę, malutką zagrożoną jaszczurkę, której nawet byście nie dojrzeli, ale z PETA po swojej stronie mógłbym zamknąć każdą korporację ! Mogę zrobić, co tylko zechcę. Tak więc, wilkołaki odpadają dosyć szybko."
A co ze zmiennokształtnym postawionym przeciwko szybkości i sile wampira? "Mógłbym zamienić się w komara, wypić trochę "V" i już dorównuję mu siłą." wyjaśnia." Jakby chciał mnie ogryźć to od razu zmieniam się w coś w rodzaju jeżozwierza. Wyobrażasz sobie wampira próbującego wyssać krew z jeżozwierza? Powodzenia! Nie wspominając o tym, że prawdopodobnie jego krew by mu nie smakowała. Ten cały czar wampirów to tylko PR, bo kto niby miałby pracować nad PRem zmiennokształtnych? Nie są może aż tak seksowne, ale za to o wiele bardziej użyteczne. To ekscytujące, że True Blood ustaliło swoje priorytety i pokazują widzom jak naprawdę wygląda hierarchia w supernaturalnym świecie !"
A co ze zmiennokształtnym postawionym przeciwko szybkości i sile wampira? "Mógłbym zamienić się w komara, wypić trochę "V" i już dorównuję mu siłą." wyjaśnia." Jakby chciał mnie ogryźć to od razu zmieniam się w coś w rodzaju jeżozwierza. Wyobrażasz sobie wampira próbującego wyssać krew z jeżozwierza? Powodzenia! Nie wspominając o tym, że prawdopodobnie jego krew by mu nie smakowała. Ten cały czar wampirów to tylko PR, bo kto niby miałby pracować nad PRem zmiennokształtnych? Nie są może aż tak seksowne, ale za to o wiele bardziej użyteczne. To ekscytujące, że True Blood ustaliło swoje priorytety i pokazują widzom jak naprawdę wygląda hierarchia w supernaturalnym świecie !"
Tłumaczyła Hania
wtorek, 22 czerwca 2010
Wywiad Z Kate Lang Johnson

Jaka cecha Tori jest według ciebie najbardziej interesująca?
KLJ: Wiele dzieje się w życiu Tori. Ona może wydawać się pustą imprezowiczką, ale jej przeszłość jest bardzo mroczna. Kiedy przyszłam na przesłuchanie do tej roli, dostałam tylko scenariusz pierwszego odcinka. Nic o niej nie wiedziałam ale zaintrygowała mnie ta tajemnicza historia. Kiedy już dostałam tę rolę, nie chciałam przedstawić jej jako stereotypowej, bezbarwnej bohaterki. Starałam się sprawić, by była bardziej skomplikowana i interesująca. Za każdym razem gdy dostawałam nowy scenariusz, dowiadywałam się więcej o Tori. Mogłam połączyć nowe informacje o niej z tym, co sama sobie wcześniej wymyśliłam.
Jak już wspomniałaś, poznaliśmy ją jako imprezowiczkę, która często budzi się w rożnych dziwnych miejscach. Czy trudno było uniknąć przedstawienia tej postaci jako wredną zdzirę? Nie jest łatwo takiej bohaterce zdobyć sympatię i współczucie widzów....
KLJ: Po prostu starałam się ukazać jej drugą stronę. Może ona jest wredna i kocha imprezki, ale to tylko jeden aspekt jej osobowości. Pod tą maską obojętności, kryje się skrzywdzona i delikatna dziewczyna. Myślę że z biegiem czasu, widzowie zaczną jej współczuć.
Co czeka Tori w przyszłych odcinkach?
KLJ: Wydarzy się wiele ekscytujących rzeczy. Bohaterowie zaczną być coraz bardziej podejrzliwi, zwłaszcza kiedy zaczną się psychologiczne gry ich porywaczów. Te manipulacje odbiją się na ich zdrowiu psychicznym i fizycznym. Zrobi się ostro. Kiedy Tori zda sobie sprawę z powagi sytuacji, zacznie zachowywać się nielogicznie. Pieniądze i gadulstwo jej nie pomogą. Przy okazji dowiemy się czegoś o jej przeszłości.
Zakończyły się już prace nad pierwszym sezonem. Czy serial zakończy się jakąś szokującą sceną? Gdyby Persons Unknown nie dostał drugiego sezonu, czy widzowie będą zadowoleni z zakończenia pierwszego?
KLJ: Nakręciliśmy już wszystkie 13 odcinków pierwszego sezonu. Pod koniec, widzowie dowiedzą się kto porwał tych bohaterów i dlaczego to zrobił. Nawet jeśli nie będzie drugiego sezonu, widzowie i tak powinni być zadowoleni. Serial ma dużo do zaoferowania i można kontynuować tę historię. Mamy nadzieję, że ludzie będą chcieli więcej.
KLJ: Wiele dzieje się w życiu Tori. Ona może wydawać się pustą imprezowiczką, ale jej przeszłość jest bardzo mroczna. Kiedy przyszłam na przesłuchanie do tej roli, dostałam tylko scenariusz pierwszego odcinka. Nic o niej nie wiedziałam ale zaintrygowała mnie ta tajemnicza historia. Kiedy już dostałam tę rolę, nie chciałam przedstawić jej jako stereotypowej, bezbarwnej bohaterki. Starałam się sprawić, by była bardziej skomplikowana i interesująca. Za każdym razem gdy dostawałam nowy scenariusz, dowiadywałam się więcej o Tori. Mogłam połączyć nowe informacje o niej z tym, co sama sobie wcześniej wymyśliłam.
Jak już wspomniałaś, poznaliśmy ją jako imprezowiczkę, która często budzi się w rożnych dziwnych miejscach. Czy trudno było uniknąć przedstawienia tej postaci jako wredną zdzirę? Nie jest łatwo takiej bohaterce zdobyć sympatię i współczucie widzów....
KLJ: Po prostu starałam się ukazać jej drugą stronę. Może ona jest wredna i kocha imprezki, ale to tylko jeden aspekt jej osobowości. Pod tą maską obojętności, kryje się skrzywdzona i delikatna dziewczyna. Myślę że z biegiem czasu, widzowie zaczną jej współczuć.
Co czeka Tori w przyszłych odcinkach?
KLJ: Wydarzy się wiele ekscytujących rzeczy. Bohaterowie zaczną być coraz bardziej podejrzliwi, zwłaszcza kiedy zaczną się psychologiczne gry ich porywaczów. Te manipulacje odbiją się na ich zdrowiu psychicznym i fizycznym. Zrobi się ostro. Kiedy Tori zda sobie sprawę z powagi sytuacji, zacznie zachowywać się nielogicznie. Pieniądze i gadulstwo jej nie pomogą. Przy okazji dowiemy się czegoś o jej przeszłości.
Zakończyły się już prace nad pierwszym sezonem. Czy serial zakończy się jakąś szokującą sceną? Gdyby Persons Unknown nie dostał drugiego sezonu, czy widzowie będą zadowoleni z zakończenia pierwszego?
KLJ: Nakręciliśmy już wszystkie 13 odcinków pierwszego sezonu. Pod koniec, widzowie dowiedzą się kto porwał tych bohaterów i dlaczego to zrobił. Nawet jeśli nie będzie drugiego sezonu, widzowie i tak powinni być zadowoleni. Serial ma dużo do zaoferowania i można kontynuować tę historię. Mamy nadzieję, że ludzie będą chcieli więcej.
piątek, 18 czerwca 2010
Stephen Moyer W Playboyu.
Nie! nie chodzi tu o rozbieraną sesję po prostu Stephen udzielił wywiadu dla tego magazynu. Skany Możecie zobaczyć poniżej.
piątek, 11 czerwca 2010
niedziela, 6 czerwca 2010
wtorek, 1 czerwca 2010
Alyson Hannigan I Jason Segel Mówią O Dziecku W HIMYM.
Portal zap2it gościł na planie serialu "How I Met Your Mother" i zapytał Alyson i Jason , co sądzą o pomyśle, by Lily i Marshall zostali rodzicami. Według Alyson jest to świetny pomysł i nie może się doczekać realizacji go. Wyznała również, że nie widzi Barneya jako opiekuna dziecka oraz, że Marshall byłby świetnym tatą. Dowiadujemy się też, że Jason, który odgrywa rolę Marshalla, ma świetne podejście do dzieci, ponieważ córka Alyson często jest na planie.
Wywiad z Alyson
Wywiad z Jasonem
niedziela, 30 maja 2010
Lost - Wywiad Z Człowiekiem W Czarni.
Titus Welliver to aktor, który pojawiał się na ekranach telewizorów już od dłuższego czasu - m.in. w ''NYPD Blue'', ''Deadwood'', ''Z archiwum X''. Jednak ostatnio stał się bardziej znany ze względu na rolę ''człowieka w czerni'' w serialu ''Lost''. Oto wywiad z aktorem, który został wyemitowany tuż przed premierą finałowego odcinka.
Titus Welliver mówi w nim dużo o wielu aspektach związanych z tym serialem. Dyskusja dotyczy procesu tworzeniu tej produkcji. Aktor wspomina także o fanach ''Lost'' z którymi spotyka się często w różnych okolicznościach. W wywiadzie jest również poruszona kwestia podejścia twórców oraz fanów do tych niezliczonych tajemnic fabularnych. Welliver mówi także o swojej wieloletniej współpracy z Davidem Milchem, która zaowocowało m.in. serialem ''Deadwood''. Pojawia się też nawiązanie do takich produkcji jak ''The Good Wife'' oraz ''Sons of Anarchy''.
Ten ponad godzinny wywiad pochodzi z ''Kevin Pollak's Chat Show'', którego autorem jest tytułowy komik i aktor. Program jest emitowany w internecie, a nie w telewizji ogólnodostępnej, więc nie brakuje tam pikantnych akcentów. Znajduje się w nim spora dawka mocnego języka, więc poniższy klip jest przeznaczony dla widzów dorosłych. Rozmowa jest dość luźna i można się dowiedzieć kilku ciekawych rzeczy o tym świetnym aktorze. Welliver potrafi m.in. znakomicie parodiować Ala Pacino, Roberta Duvalla oraz Christophera Walkena.
środa, 26 maja 2010
Wywiad Z Michaelem Emersonem.
Vanity Fair przeprowadził długi wywiad z Michaelem Emersonem. Aktor opowiada o Benjaminie Linusie, o aktorstwie i o tym, czym się zajmował zanim dostał pracę w serialu. Zapraszamy do rozwinięcia. Michael Emerson dołączył do obsady LOST w 2006 roku. Gdy jego bohater został schwytany przez rozbitków, przedstawił się jako Henry Gale, ale jak się później okazało, tak naprawdę nazywał się Benjamin Linus. Ben pył przywódcą Innych i stał się, obok Fraceta w Czerni, głównym czarnym charakterem serialu.
Sceny Michaela Emersona z Terrym O’Quinnem były niesamowite. Serialowi Ben i Locke świetnie się dogadywali na planie, ponieważ oboje są przede wszystkim aktorami teatralnymi. Oboje zdobyli nagrodę Emmy– O’Quinn w roku 2006, a Emerson w 2009.
Emerson od razu zdobył uznanie widzów dzięki wspaniałym umiejętnościom aktorskim. Czasami przypomina Christophera Walkena, który również potrafi być zabawny i jednocześnie przerażający. Ben ma wiele zbrodni na swoim koncie, łącznie z masowym ludobójstwem, ale widzowie i tak zawsze są po jego stronie.
Jim Windolf z Vanity Fair spotkał się z Emersonem w restauracji Cheeseburger Waikiki w lutym. Aktor ma duże poczucie humoru, ale nie przypomina wcale postaci w którą wcielał się w LOST.
Mieszkasz w Nowym Jorku?
ME: Tam jest nasz dom, ale rzadko w nim bywamy z Carrie (Preston). Ona pracuje w Los Angeles przy serialu „Czysta krew” a ja jestem tu (na Hawajach). Kiedy zakończy się LOST, będę przemieszczał się między jednym wybrzeżem a drugim. Pewnie nigdy nie jadłeś hawajskiego śniadania? Mają tu klopsy z ryżem, sadzone jajka i ciemny sos.
To twoja dzielnica?
ME: Co roku mieszkam w innym budynku w Waikiki. Niektórzy myślą, że trzeba być nienormalnym żeby mieszkać w Waikiki. Mieszkańcy Hawajów uważają to miejsce za Sodomę i Gomorę. Jeżdżą to tylko, gdy jest to absolutnie konieczne. Jest tu dla nich zbyt tłoczno, zbyt wielu turystów, ale mnie się tu podoba. Nie mogę zasnąć gdy na zewnątrz jest zbyt cicho.
Czy żona często cię tu odwiedza?
ME: Czasami. Zawsze wynajmowałem duże mieszkanie, w razie gdyby odwiedziło mnie wielu gości. W poprzednich sezonach zdarzało się że nikt mnie nie odwiedzał. Teraz to jest ostatni sezon, więc wszyscy wyznają zasadę „teraz albo nigdy”.
Czy nie obawiasz się że zbyt długo grałeś jedną rolę?
ME: Zdaję sobie sprawę, że ta praca stanowi dość długi rozdział mojego życia, ale to nic złego. Nie tylko ja mogę mięć z tym problem. Mieszkając tu, nie mogłem robić tego, czym zajmuje się wielu nowojorskich aktorów. Nie chodziłem na przesłuchania, nie zajmowałem się dubbingiem, nie grałem w reklamach. Tęsknie za kontaktem z ludźmi, którzy zajmują się tym samym co ja.
Pochodzisz z południowej części Stanów?
ME: Nie, ale tam zacząłem przygodę z aktorstwem. Przypadkowo znalazłem się na południu. Nieudane małżeństwo i rozwód spowodowały, że byłem zdany sam na siebie na Florydzie. Gdy pojechałem do Nowego Jorku, nie wiedziałem jak rozwinąć tam swoją karierę aktorską. Przez jakiś czas pracowałem jako rysownik dla wielu magazynów.
Dla jakich magazynów pracowałeś?
ME: „Psychology Today,” „Business Week,” „Barron’s, New York Times”. W tamtych czasach młodzi ludzie z zapałem zanosili swoje prace do redakcji niedaleko Rockefeller Center. Siedziby większości magazynów mieściły się w 5 budynkach. Codziennie z Brooklynu szedłem do miasta by zostawić swoje prace w redakcji jakiegoś magazynu, potem musiałem coś ze sobą zrobić przez kilka godzin, bo redaktorzy oglądali prace w południe, w czasie przerwy. Rysownicy stosują różne sztuczki by sprawdzić, czy ktoś oglądał ich prace. Czasami owijaliśmy dwie strony cieniutką niteczką. Gdy ktoś przeglądał nasze prace, niteczka się urywała, a jeśli była nienaruszona, to znaczy że nawet nie zajrzeli do naszych prac.
Chciałeś pracować jako rysownik i jednocześnie jako aktor?
ME: Zawsze chciałem zostać aktorem, ale wówczas nie mogłem zrealizować tego marzenia. Życie w Nowym Jorku podcięło mi skrzydła. Pochodzę z małego miasteczka w Iowa i czułem się przytłoczony. Przez długi czas nie myślałem o aktorstwie. Po rozwodzie, mieszkałem w St. Augustine na Florida i pomyślałem, że już nie mam nic do stracenia i mogę robić co chcę. Zgłosiłem się na przesłuchanie do sztuki Otello. Dostałem rolę Jago. To ciekawe, że moją pierwszą ważniejszą rolą była rola szekspirowskiego czarnego charakteru.
Twój występ w LOST też był teatralny, ale w tym serialu widzimy różne rodzaje aktorstwa.
ME: Zdecydowanie tak. Mamy różnych aktorów oraz naturszczyków, którzy wcześniej nie zajmowali się aktorstwem.
Na przykład Evangeline Lilly.
ME: Tak
W pierwszych sezonach słabo grała, ale była słodka mimo braku porządnego warsztatu aktorskiego.
ME: Zgadza się. Wszystko ujdzie w telewizji jeśli jest dobry montaż. Trzeba umieć dobrać odpowiednie ujęcia.
Razem z Terrym O’Quinnem dwaliliście kawał dobrej roboty
ME: Potrafimy dobrze przetworzyć materiał, który mamy zagrać. Jesteśmy doświadczonymi aktorami teatralnymi. To dlatego te sceny tak dobrze nam wychodziły, a poza tym były świetnie napisane.
Podejrzewam że tak samo dobrze zagralibyście ze słabym scenariuszem
ME: Coś byśmy wymyślili.
Zauważyłem że Jack Bender reżyseruje najważniejsze odcinki serialu. Czy on daje dużo wskazówek aktorom, czy raczej skupia się na pracy kamerzystów? On też był kiedyś aktorem, prawda?
ME: Tak. Jack Bender ma świetne podejście do aktorów. Sam był aktorem oraz reżyserował sztuki teatralne. On uwielbia tę pracę, ma wielki talent. To nasz najważniejszy reżyser – to on decyduje co znajdzie się w serialu, a jakie ujęcie wyrzucić.
LOST kojarzy się głównie ze scenami akcji, ale jest w nim przecież wiele spokojnych scen. Kiedy wprowadzono twojego bohatera do serialu, przez 4 odcinki był przetrzymywany w małym pokoiku.
ME: W naszym serialu są różne typy scen, ale często są to spokojne sceny. Czasami idziemy przez dżunglę i nagle stajemy by porozmawiać. Nigdy nie rozmawiamy idąc – zawsze się zatrzymujemy.
Kiedy dostałeś rolę Bena, czy wiedziałeś że tak długo zagościsz w serialu?
ME: Nawet nie miałem podpisanej umowy. To miał być tylko występ gościnny.
Czy pomyślałeś wtedy, że postarasz się zagrać tak dobrze, aby serial nie mógł obejść się bez twojego bohatera?
ME: Zawsze staram się zagrać najlepiej jak potrafię. Czasami słyszy się o aktorach, którzy stali się niezastąpieni. Ale ja wtedy byłem strasznie zdezorientowany i jeszcze śpiący po długiej podróży samolotem a już następnego dnia wisiałem na drzewie. Starałem się wytrzymać i zapamiętać dialogi. Nie miałem żadnego planu.
Jak podoba ci się rola Bena w innej rzeczywistości?
ME: Na wyspie Ben jest bezbronny bo nie ma już wsparcia. W innej rzeczywistości on nie ma żadnej władzy. Jest zupełnie inną osobą. Podoba mi się to.
Jest nauczycielem
ME: Rzadko zdarza się w jednym serialu grać dwie różne postaci. To tak jakby scenarzyści wymyślili jego złego brata bliźniaka
Co porabiasz na Hawajach po pracy? Grasz w karty?
ME: Chodzę po Honolulu. To wielkie miasto, jest tu wiele klubów, opera i filharmonia. Można tu potańczyć, posłuchać muzyki.
Czy przyjaźnisz się z aktorami z obsady?
ME: Często widzę się z Terrym. Jorge Garcia i jego dziewczyna często urządzają imprezy. Lubię ich odwiedzać.
Wracając do aktorstwa, pewnie przychodzi taki moment w życiu, w którym trzeba zadać sobie pytanie, „Czy jestem w czymś dobry, czy może szalony?” Pewnie byłes szanowany jako aktor teatralny?
ME: Tak, mimo iż nie byłem znany w branży. Miałem za to kontakt z publicznością. Kiedy drugi raz pojechałem do Nowego Jorku, miałem 40 lat. Wtedy postanowiłem nie zniechęcać się niepowodzeniami. Nie pozwoliłem aby Nowy Jork wmówił mi, że nie mogę być aktorem. Postanowiłem zamieszkać tam na kilka lat. Wtedy poznałem Carrie i chciałem być przy niej.
Ona teraz jest twoją żoną?
ME: Tak
W LOST zagrała twoją matkę?
ME: Zgadza się. Postanowiłem, że jeśli nie uda mi się w Nowym Jorku, powrócę na południe Stanów i razem z Carrie będziemy kombinować co dalej.
Jak się poznaliście?
ME: W Alabamie. Jej brat był aktorem. Zbałem go zanim jeszcze poznałem Carrie. Ona przyjechała tam by zagrać Ofelię. Ja przybyłem na festiwal szekspirowski. Grywałem mniejsze rólki. Byłem doświadczonym i dojrzałym facetem więc mogłem grac rolę, które nie pasowały 20-latkom.
Myślę, że ktoś taki jak Josh Holloway jest ciekawszy jako aktor po ukończeniu 40-stki niż kiedy miał 28 lat. Wtedy pewnie był mało wyrazisty i za śliczny. Może niektórzy aktorzy osiągają sukces gdy przekrocza pewien wiek. Terry O’Quinn jest starszy ale nadal pełen wigoru.
ME: Dobry aktor z czasem ma coraz lepszy warsztat, jeśli cały czas fascynuje go ta praca. Kobiety mają gorzej. W pewnym wieku jest im ciężko zdobyć role, zwłaszcza kiedy już nie są młodziutkimi ślicznotkami, ale jeszcze są za młode by grac mamuśki.
Może to dość oklepany zwrot, ale często słyszę od innych aktorów zasadę „słuchaj co mówi drugi aktor”. Czy rzeczywiście taka zasada panuje w światku aktorskim?
ME: Jest najważniejsza.
Mógłbyś wyjaśnić o co chodzi laikom?
ME: Trzeba dobrze reagować na słowa drugiego aktora, dobrać odpowiedni ton, intonację, styl wypowiedzi. Jeśli uważnie słucha się drugiego aktora, automatycznie nasuwa się ton odpowiedzi. Czasami niektóre seriale po kilku sezonach stają się nudnawe, ponieważ aktorzy popadają w rutynę. Na przykład w serialu o adwokatach ciągle dzieje się to samo – aktor gra w dwóch scenach w swoim biurze a potem w dwóch scenach na sali sądowej. Kiedy ciągle robi się to samo, człowiek przestaje być kreatywny i przestaje słuchać co mówią inni aktorzy.
Kiedy jeszcze wszyscy myśleli że grasz Henrego Gale, czy widziałeś kim tak naprawdę jest twój bohater?
ME: Nie. W teatrze dużo czasu spędza się na rozmowach o swojej roli i o tym co kieruje danym bohaterem. W telewizji jest inaczej. Scenarzyści z góry zakładają że wiesz o co chodzi. Nikt nie rozmawiał ze mną o artystycznym wymiarze mojej postaci. Po prostu wisiałem na tym drzewie i cieszyłem się, że pamiętam dialogi.
Sceny Michaela Emersona z Terrym O’Quinnem były niesamowite. Serialowi Ben i Locke świetnie się dogadywali na planie, ponieważ oboje są przede wszystkim aktorami teatralnymi. Oboje zdobyli nagrodę Emmy– O’Quinn w roku 2006, a Emerson w 2009.
Emerson od razu zdobył uznanie widzów dzięki wspaniałym umiejętnościom aktorskim. Czasami przypomina Christophera Walkena, który również potrafi być zabawny i jednocześnie przerażający. Ben ma wiele zbrodni na swoim koncie, łącznie z masowym ludobójstwem, ale widzowie i tak zawsze są po jego stronie.
Jim Windolf z Vanity Fair spotkał się z Emersonem w restauracji Cheeseburger Waikiki w lutym. Aktor ma duże poczucie humoru, ale nie przypomina wcale postaci w którą wcielał się w LOST.
Mieszkasz w Nowym Jorku?
ME: Tam jest nasz dom, ale rzadko w nim bywamy z Carrie (Preston). Ona pracuje w Los Angeles przy serialu „Czysta krew” a ja jestem tu (na Hawajach). Kiedy zakończy się LOST, będę przemieszczał się między jednym wybrzeżem a drugim. Pewnie nigdy nie jadłeś hawajskiego śniadania? Mają tu klopsy z ryżem, sadzone jajka i ciemny sos.
To twoja dzielnica?
ME: Co roku mieszkam w innym budynku w Waikiki. Niektórzy myślą, że trzeba być nienormalnym żeby mieszkać w Waikiki. Mieszkańcy Hawajów uważają to miejsce za Sodomę i Gomorę. Jeżdżą to tylko, gdy jest to absolutnie konieczne. Jest tu dla nich zbyt tłoczno, zbyt wielu turystów, ale mnie się tu podoba. Nie mogę zasnąć gdy na zewnątrz jest zbyt cicho.
Czy żona często cię tu odwiedza?
ME: Czasami. Zawsze wynajmowałem duże mieszkanie, w razie gdyby odwiedziło mnie wielu gości. W poprzednich sezonach zdarzało się że nikt mnie nie odwiedzał. Teraz to jest ostatni sezon, więc wszyscy wyznają zasadę „teraz albo nigdy”.
Czy nie obawiasz się że zbyt długo grałeś jedną rolę?
ME: Zdaję sobie sprawę, że ta praca stanowi dość długi rozdział mojego życia, ale to nic złego. Nie tylko ja mogę mięć z tym problem. Mieszkając tu, nie mogłem robić tego, czym zajmuje się wielu nowojorskich aktorów. Nie chodziłem na przesłuchania, nie zajmowałem się dubbingiem, nie grałem w reklamach. Tęsknie za kontaktem z ludźmi, którzy zajmują się tym samym co ja.
Pochodzisz z południowej części Stanów?
ME: Nie, ale tam zacząłem przygodę z aktorstwem. Przypadkowo znalazłem się na południu. Nieudane małżeństwo i rozwód spowodowały, że byłem zdany sam na siebie na Florydzie. Gdy pojechałem do Nowego Jorku, nie wiedziałem jak rozwinąć tam swoją karierę aktorską. Przez jakiś czas pracowałem jako rysownik dla wielu magazynów.
Dla jakich magazynów pracowałeś?
ME: „Psychology Today,” „Business Week,” „Barron’s, New York Times”. W tamtych czasach młodzi ludzie z zapałem zanosili swoje prace do redakcji niedaleko Rockefeller Center. Siedziby większości magazynów mieściły się w 5 budynkach. Codziennie z Brooklynu szedłem do miasta by zostawić swoje prace w redakcji jakiegoś magazynu, potem musiałem coś ze sobą zrobić przez kilka godzin, bo redaktorzy oglądali prace w południe, w czasie przerwy. Rysownicy stosują różne sztuczki by sprawdzić, czy ktoś oglądał ich prace. Czasami owijaliśmy dwie strony cieniutką niteczką. Gdy ktoś przeglądał nasze prace, niteczka się urywała, a jeśli była nienaruszona, to znaczy że nawet nie zajrzeli do naszych prac.
Chciałeś pracować jako rysownik i jednocześnie jako aktor?
ME: Zawsze chciałem zostać aktorem, ale wówczas nie mogłem zrealizować tego marzenia. Życie w Nowym Jorku podcięło mi skrzydła. Pochodzę z małego miasteczka w Iowa i czułem się przytłoczony. Przez długi czas nie myślałem o aktorstwie. Po rozwodzie, mieszkałem w St. Augustine na Florida i pomyślałem, że już nie mam nic do stracenia i mogę robić co chcę. Zgłosiłem się na przesłuchanie do sztuki Otello. Dostałem rolę Jago. To ciekawe, że moją pierwszą ważniejszą rolą była rola szekspirowskiego czarnego charakteru.
Twój występ w LOST też był teatralny, ale w tym serialu widzimy różne rodzaje aktorstwa.
ME: Zdecydowanie tak. Mamy różnych aktorów oraz naturszczyków, którzy wcześniej nie zajmowali się aktorstwem.
Na przykład Evangeline Lilly.
ME: Tak
W pierwszych sezonach słabo grała, ale była słodka mimo braku porządnego warsztatu aktorskiego.
ME: Zgadza się. Wszystko ujdzie w telewizji jeśli jest dobry montaż. Trzeba umieć dobrać odpowiednie ujęcia.
Razem z Terrym O’Quinnem dwaliliście kawał dobrej roboty
ME: Potrafimy dobrze przetworzyć materiał, który mamy zagrać. Jesteśmy doświadczonymi aktorami teatralnymi. To dlatego te sceny tak dobrze nam wychodziły, a poza tym były świetnie napisane.
Podejrzewam że tak samo dobrze zagralibyście ze słabym scenariuszem
ME: Coś byśmy wymyślili.
Zauważyłem że Jack Bender reżyseruje najważniejsze odcinki serialu. Czy on daje dużo wskazówek aktorom, czy raczej skupia się na pracy kamerzystów? On też był kiedyś aktorem, prawda?
ME: Tak. Jack Bender ma świetne podejście do aktorów. Sam był aktorem oraz reżyserował sztuki teatralne. On uwielbia tę pracę, ma wielki talent. To nasz najważniejszy reżyser – to on decyduje co znajdzie się w serialu, a jakie ujęcie wyrzucić.
LOST kojarzy się głównie ze scenami akcji, ale jest w nim przecież wiele spokojnych scen. Kiedy wprowadzono twojego bohatera do serialu, przez 4 odcinki był przetrzymywany w małym pokoiku.
ME: W naszym serialu są różne typy scen, ale często są to spokojne sceny. Czasami idziemy przez dżunglę i nagle stajemy by porozmawiać. Nigdy nie rozmawiamy idąc – zawsze się zatrzymujemy.
Kiedy dostałeś rolę Bena, czy wiedziałeś że tak długo zagościsz w serialu?
ME: Nawet nie miałem podpisanej umowy. To miał być tylko występ gościnny.
Czy pomyślałeś wtedy, że postarasz się zagrać tak dobrze, aby serial nie mógł obejść się bez twojego bohatera?
ME: Zawsze staram się zagrać najlepiej jak potrafię. Czasami słyszy się o aktorach, którzy stali się niezastąpieni. Ale ja wtedy byłem strasznie zdezorientowany i jeszcze śpiący po długiej podróży samolotem a już następnego dnia wisiałem na drzewie. Starałem się wytrzymać i zapamiętać dialogi. Nie miałem żadnego planu.
Jak podoba ci się rola Bena w innej rzeczywistości?
ME: Na wyspie Ben jest bezbronny bo nie ma już wsparcia. W innej rzeczywistości on nie ma żadnej władzy. Jest zupełnie inną osobą. Podoba mi się to.
Jest nauczycielem
ME: Rzadko zdarza się w jednym serialu grać dwie różne postaci. To tak jakby scenarzyści wymyślili jego złego brata bliźniaka
Co porabiasz na Hawajach po pracy? Grasz w karty?
ME: Chodzę po Honolulu. To wielkie miasto, jest tu wiele klubów, opera i filharmonia. Można tu potańczyć, posłuchać muzyki.
Czy przyjaźnisz się z aktorami z obsady?
ME: Często widzę się z Terrym. Jorge Garcia i jego dziewczyna często urządzają imprezy. Lubię ich odwiedzać.
Wracając do aktorstwa, pewnie przychodzi taki moment w życiu, w którym trzeba zadać sobie pytanie, „Czy jestem w czymś dobry, czy może szalony?” Pewnie byłes szanowany jako aktor teatralny?
ME: Tak, mimo iż nie byłem znany w branży. Miałem za to kontakt z publicznością. Kiedy drugi raz pojechałem do Nowego Jorku, miałem 40 lat. Wtedy postanowiłem nie zniechęcać się niepowodzeniami. Nie pozwoliłem aby Nowy Jork wmówił mi, że nie mogę być aktorem. Postanowiłem zamieszkać tam na kilka lat. Wtedy poznałem Carrie i chciałem być przy niej.
Ona teraz jest twoją żoną?
ME: Tak
W LOST zagrała twoją matkę?
ME: Zgadza się. Postanowiłem, że jeśli nie uda mi się w Nowym Jorku, powrócę na południe Stanów i razem z Carrie będziemy kombinować co dalej.
Jak się poznaliście?
ME: W Alabamie. Jej brat był aktorem. Zbałem go zanim jeszcze poznałem Carrie. Ona przyjechała tam by zagrać Ofelię. Ja przybyłem na festiwal szekspirowski. Grywałem mniejsze rólki. Byłem doświadczonym i dojrzałym facetem więc mogłem grac rolę, które nie pasowały 20-latkom.
Myślę, że ktoś taki jak Josh Holloway jest ciekawszy jako aktor po ukończeniu 40-stki niż kiedy miał 28 lat. Wtedy pewnie był mało wyrazisty i za śliczny. Może niektórzy aktorzy osiągają sukces gdy przekrocza pewien wiek. Terry O’Quinn jest starszy ale nadal pełen wigoru.
ME: Dobry aktor z czasem ma coraz lepszy warsztat, jeśli cały czas fascynuje go ta praca. Kobiety mają gorzej. W pewnym wieku jest im ciężko zdobyć role, zwłaszcza kiedy już nie są młodziutkimi ślicznotkami, ale jeszcze są za młode by grac mamuśki.
Może to dość oklepany zwrot, ale często słyszę od innych aktorów zasadę „słuchaj co mówi drugi aktor”. Czy rzeczywiście taka zasada panuje w światku aktorskim?
ME: Jest najważniejsza.
Mógłbyś wyjaśnić o co chodzi laikom?
ME: Trzeba dobrze reagować na słowa drugiego aktora, dobrać odpowiedni ton, intonację, styl wypowiedzi. Jeśli uważnie słucha się drugiego aktora, automatycznie nasuwa się ton odpowiedzi. Czasami niektóre seriale po kilku sezonach stają się nudnawe, ponieważ aktorzy popadają w rutynę. Na przykład w serialu o adwokatach ciągle dzieje się to samo – aktor gra w dwóch scenach w swoim biurze a potem w dwóch scenach na sali sądowej. Kiedy ciągle robi się to samo, człowiek przestaje być kreatywny i przestaje słuchać co mówią inni aktorzy.
Kiedy jeszcze wszyscy myśleli że grasz Henrego Gale, czy widziałeś kim tak naprawdę jest twój bohater?
ME: Nie. W teatrze dużo czasu spędza się na rozmowach o swojej roli i o tym co kieruje danym bohaterem. W telewizji jest inaczej. Scenarzyści z góry zakładają że wiesz o co chodzi. Nikt nie rozmawiał ze mną o artystycznym wymiarze mojej postaci. Po prostu wisiałem na tym drzewie i cieszyłem się, że pamiętam dialogi.
Źródło: Dartlon
niedziela, 23 maja 2010
Josh Holloway Dla VanityFair - Wywiad.
Jim Windolf z VanityFair przeprowadził ciekawy wywiad z Joshem Hollowayem. Aktor opowiada o muzyce, aktorstwie, popularności i o związku Sawyera z Juliet.
Zanim Josh Holloway w wieku 35 lat dołączył do obsady LOST, był znanym modelem i tylko sporadycznie pracował jako aktor. W LOST świetnie wcielił się w swoją rolę i wykazał się niesamowitą charyzmą. Można pokusić się o stwierdzenie, że jest najbardziej wszechstronnym aktorem z całej obsady serialu. Może nie zdobył nagrody Emmy jak jego świetnie wyszkoleni koledzy z planu, Terry O'Quinn i Michael Emerson, ale i tak doskonale wcielił się w rolę kochanka, bohatera akcji i swoistego Stańczyka.
Z tak dobrze zbudowanym ciałem, wyglądem modela i poczuciem humoru, Holloway z powodzeniem mógłby grać główne role w komediach romantycznych lub w filmach akcji. Jeśli pokieruje swoją karierą w dobrą stronę i wybierze porządne scenariusze, mógłby odnieść tak wielki sukces, jaki powinien odnieść Matthew McConaughey zanim trafił do czubków.W lutym, przez dwa dni obserwowałem jak Holloway pracuje na planie LOST. Jest jednym z najbardziej lubianych aktorów przez ekipę produkcyjną. To przyjazny koleś, nie „gwiazdorzy” i z każdym świetnie się dogaduje. Przeprowadziłem z nim wywiad w dniu, w którym kręcili sceny na pokładzie łodzi podwodnej, kiedy to błąd jego bohatera spowodował że wielu rozbitków zginęło podczas wybuchu bomby. Podczas rozmowy palił papierosa. W jego przyczepie zauważyłem gitarę. Wydaje mi się, że Holloway jest skromnym człowiekiem, który sam nie może uwierzyć jaki spotkało go szczęście.
Terry O'Quinn powiedział mi, że razem z nim i Naveenem Andrewsem czasami śpiewacie i gracie na gitarach?
JH: To oni, Terry i Naveen zazwyczaj są prowodyrami. Oni potrafią zagrać wiele różnych utworów. Ja tylko trochę gram, mogę przez chwilę cię zabawiać ale daleko mi do ich poziomu. Ale to niesamowite, kiedy śpiewamy na planie. Dziewczyny mają piękne głosy a Jorge Garcia też nieźle potrafi dąć czadu. Grałeś kiedyś dla szerszej publiczności?
JH: Raz, wiele lat temu. Śpiewałem bluesa w barze a za mną stał cały zespół. Był tam mój przyjaciel i jednocześnie nauczyciel gry na gitarze. Udzielił mi kilku lekcji. To było chyba z 18 lat temu. Teraz już tego nie robię żeby nie trafić do Internetu, na YouTube. Nie mam aż tak wielkiego talentu, żeby takie nagranie poszło w świat. Ludzie nie mogliby tego znieść! Jakiej słuchasz muzyki?
JH: Lubie starsze zespoły. Rolling Stones. Pink Floyd. Neil Young. Alice in Chains. Radiohead.Bohater którego grasz bierze udział w scenach akcji, w scenach romantycznych i komediowych...
JH: Wszystko na mojej głowie. Jestem niezmiernie szczęśliwy że mogłem tak rozwinąć swojej umiejętności aktorskie. Dzięki temu jestem teraz bardziej pewien siebie i gotowy iść dalej. Zanim dostałeś tę rolę, czy zdawałeś sobie sprawę że jesteś w stanie to wszystko zrobić?
JH: Nigdy w życiu! Nadal nie jestem przekonany. Parafrazując Lizę Minnelli, płacą nam za te motylki w brzuchu. Nadal odczuwasz tremę?
JH: O tak. Ale uwielbiam aktorstwo. To dla mnie okazja by analizować ludzkie zachowanie. Jak podoba ci się Sawyer w drugiej linii czasowej?
JH: To ciekawa sprawa. Jest tym samym facetem ale został ukazany z innej perspektywy. O to właśnie chodzi w tym serialu. Czytałem wiele biografii znanych ludzi i każdy z nich podkreśla, że sława daje się im we znaki. A jak ty podchodzisz do popularności? Pewnie jest ci ciężko? Ludzie którzy nie są rozpoznawalni, mogą tego nie zrozumieć....
JH: Świetnie radziłbym sobie nie będąc rozpoznawalnym. Przez to nie czuję się swobodnie. Sława to odpowiedzialność. Ludzie są w nas zapatrzeni, zwłaszcza dzieci, więc musimy dawać im dobry przykład swoją pracą i swoim życiem. To spory ciężar. Czy sam masz dzieci?
JH: Mam małą córeczkę, i dlatego ta odpowiedzialność by dawać dobry przykład innym jest dla mnie tak ważna. Traktuje to bardzo poważnie. Czyli odpowiedzialność bardziej kojarzy ci się z popularnością, niż bycie zaczepianym na ulicy?
JH: Tak, ale z tym zaczepianiem też jest ciężko. Jeśli grasz w serialu, co tydzień pojawiasz się w salonach wielu rodzin. Oni nas oglądają i czują że nas znają. Czasami zwracają się do nas po imieniu. Ale przynajmniej ta popularność jest dla mnie potwierdzeniem, że moja praca jest dla kogoś ważna. Świadomość że jestem w czymś dobry jest dla mnie istotna. Chcę ciągle doskonalić swoje umiejętności. Jestem na dobrej drodze. A czy kiedyś myślałeś, że jesteś na złej drodze?
JH: Przez długi czas podejmowałem złe decyzje. Los Angeles potrafi nieźle człowiekowi dokopać. W tym biznesie najczęściej poczujesz się odrzucony. Dopiero przy odrobinie szczęścia można dostać swoją szansę. Czy myślałeś kiedyś, żeby zrezygnować?
JH: Trzy razy rezygnowałem! Czym jeszcze się zajmowałeś, oprócz aktorstwa?
JH: Byłem modelem przez 15 lat. Pozowałem do katalogów. Podróżowałem dookoła świata. Zanim opuściłem rodzimą Georgię, trudniłem się najróżniejszymi zajęciami. Pracowałem w stajni i na farmie kurczaków. Czego byś nie wymyślił, ja to robiłem. Czy lubiłeś pracę modela?
JH: Tak, to było dość zabawne. Zawsze żartowałem sobie, że to najłatwiejsza praca pod słońcem. Ale oczywiście miała swoje ciemniejsze strony. Dla mnie to była wspaniała okazja by podróżować po świecie. Żyliśmy jak cyganie. Czy chodziłeś też po wybiegu?
JH: Tak. Pracowałem z Versace i Armanim. Byłem na pierwszym pokazie Dolce & Gabbana. Pracowałem też z Donną Karan, Calvinem Kleinem i wieloma innymi. W serialu cały czas musisz mieć dobrą kondycję. Pewnie jest ci ciężko?
JH: To jest bardzo trudne ponieważ razem z żoną uwielbiamy jeść. Najbardziej lubimy sytą kuchnię francuską. Z upływem lat jest mi coraz trudniej. Czy masz osobistego trenera?
JH: Nie mam, ale nie chcę żeby kręcili nosem że nie jestem w formie. To moja odpowiedzialność, żeby utrzymać dobrą kondycję. To jak z uprawianiem sportu. Jeśli nie jest się dobrze przygotowanym fizycznie, to odpada się z gry. Czy masz jakieś plany na przyszłość?
JH: Jasne. Przez najbliższe kilka lat chciałby spróbować zagrać w filmach. Czy już masz jakiś konkretny projekt na myśli?
JH: Nie. Muszę być cierpliwy. Dość wcześnie nauczyłem się, że trzeba być bardzo ostrożnym i czekać na swoją szansę. Fatalny film może zrujnować karierę....
JH: Dokładnie. Później nikt nie bierze cię pod uwagę przy obsadzaniu do innych filmów. Trzeba dokonywać mądrych wyborów. To przypomina trochę grę w szachy. Czy w czasie pracy nad serialem mieszkałeś na Hawajach?
JH: Tak, 9 miesięcy w roku. Już w pierwszym sezonie kupiliśmy tu dom. Kocham łowić ryby, więc dom był blisko wody. Miałem łóż, ale niedawno ją sprzedałem. Często wędkowałem. Razem z żoną?
JH: O nie nie nie. Ona od razu ma chorobę morską. To zabawne jak wiele widzowie wybaczają swoim ulubionym bohaterom. Nawet gdy dowiedzieli się jak Sawyer oszukiwał ludzi, i tak byli po jego stronie.
JH: Tak, to ciekawe. Na początku Sawyer był typem człowieka, który potrafił na głos powiedzieć to, czego inni bali się powiedzieć. W każdym z nas jest trochę Sawyera, zwłaszcza kiedy chcemy powiedzieć coś prosto z mostu. Potem Sawyer trochę spuścił z tonu, kiedy żył z Juliet w Dharmówku
JH: To nie było łatwe. Na początku nie podobał mi się ten pomysł. Chciałem aby cały czas był taki ostry ale jednocześnie chciałem ukazać jego delikatniejszą stronę. Juliet była jego pierwszą prawdziwą miłością, to był poważny związek, a nie tylko przygoda na jedną noc. Związek Sawyera i Juliet nie przypominał szalonej miłości Sawyera i Kate w klatkach...
JH: Dokładnie. Oczywiście nie twierdzę, że między Sawyerm i Juliet nie było szalonej miłości. Ale to był inny związek. Na początku razem z Elizabeth Mitchell, która jest wspaniałą aktorką, nie byliśmy zadowoleni z takiego obrotu spraw. Przez trzy lata ukazywano związek Sawyra i Kate, a nam dali tylko trzy sceny by przekonać widzów do uczucia między Sawyerem a Juliet. Myśleliśmy, że nie damy rady i że widzowie nas znienawidzą.Kiedy Sawyer wyskoczył z helikoptera, dołączył do Juliet na plaży i razem utknęli na wyspie. To ma sens.
JH: Oczywiście. Chyba że wolałby zostać gejem. Nie miałbym nic przeciwko. Juliet była jedną z niewielu kobiet na wyspie. Co Sawyer miał zrobić? Startować do miśka polarnego?Źródło: Dartlon.pl
sobota, 22 maja 2010
czwartek, 20 maja 2010
środa, 19 maja 2010
Yvonne Strahovski Wywiad Dla IF Magazine
Exclusive Interview: YVONNE STRAHOVSKI GIVES THE BAD GUY'S THE SLIP (AND SOME HIGH HEEL-FU) ON "CHUCK"
The actress talks about fan support, fighting in high heels and what she did during last year's hiatus
Actress Yvonne Strahovski hails from Sydney, Australia, but she’s convincingly American as spy Sarah Walker on NBC’s CHUCK. The series, now in its third season, has a comedic tone, but much of its more serious side comes from the conflict between Sarah’s love for novice spy Chuck (Zachary Levi) and her commitment to her job.
Off-screen seriousness for the series has come in the form of the threat of cancellation. Between Seasons Two and Three, CHUCK fans launched a successful campaign for the show’s renewal that involved buying a lot of Subway sandwich fare.
Now the show is once again on the bubble as the third season is edging toward its finale.
iF spoke with Strahovski who talks Sarah, Subway, stunts and more in this exclusive interview.
Off-screen seriousness for the series has come in the form of the threat of cancellation. Between Seasons Two and Three, CHUCK fans launched a successful campaign for the show’s renewal that involved buying a lot of Subway sandwich fare.
Now the show is once again on the bubble as the third season is edging toward its finale.
iF spoke with Strahovski who talks Sarah, Subway, stunts and more in this exclusive interview.
iF MAGAZINE: How do you view your character Sarah Walker?
YVONNE STRAHOVSKI: The way I see it as that Sarah is a C.I.A. agent, but she’s a human being, like everyone else, and she has her weaknesses, and if she feels something for Chuck, then that’s a weakness for her, because of her job.
iF: Were you surprised by the Subway fan uprising?
STRAHOVSKI: Yeah. I was in Australia at the time while this whole thing [the fan Subway campaign] was going on, working, so I just kept getting emails and information about what was going on. I was amazed that the fans really stepped up and told everyone what they wanted. I’m standing here today because of them. It was amazing what they did.
iF: Were you pleased about the order for six additional episodes before Season Three had even begun airing?
STRAHOVSKI: Yes, definitely. I mean, the more, the better. We’re kind of always on edge a little bit here, about the [episode] pick-up, so it’s always good to know that they like us.
iF: How did you like doing the sequences where Sarah was interacting with the British super-spy played by Jonathan Cake last season, where she had a peer for a little while?
STRAHOVSKI: Yeah. That was great. I mean, it was great for Sarah to get a love interest and it was fun, because he was a super-spy as well, so we had a little fun shooting those episodes.
iF: Was that similar to playing opposite Brandon Routh as experienced-albeit-very-troubled spy Daniel Shaw this season?
STRAHOVSKI: It’s different. Everyone brings a different dynamic. Brandon’s character [was for a long time] a little more stoic and sturdy and a real level-headed guy, so it’s a whole different thing. As you [watched] the show, and his back story got revealed, you [saw] why there was a common thread between the two characters and why they were sort of drawn to each other.
iF: And the episode with Gary Cole as Sarah’s father?
STRAHOVSKI: Oh, I loved that episode. I loved going back in time and becoming the seventeen-year-old Sarah with the braces and the [bad] hair. She was so different and so nerdy and I loved that.
iF: What are some of your other favorite things you’ve gotten to do so far on CHUCK?
STRAHOVSKI: A lot of the action stuff. I love doing fight scenes. The Nicole Ritchie fight scene in the bathroom with the water going – that was so much fun. Working with Chevy Chase was really great and Scott Bakula. What can I say? I’ve done so many good things. Well, the [first Season three] episode – we jumped off the edge of that building and went down the zip line down. We’re harnessed up for sure, and it’s all under our clothing, and then whatever sticks out they digitally remove later on. It’s kind of scary, sitting on the edge of the building, though [laughs].
iF: Was that fun, did you feel like you were conquering a fear, or was that just, “Please don’t ever make me do that again”?
STRAHOVSKI: No, it was “Please make me do more of that.” I love that stuff. It’s so much fun.
iF: Are you more comfortable with the fight scenes now than when you started?
STRAHOVSKI: I’ve noticed it’s just become a lot sharper and I move like a fighter now instead of a dancer.
iF: Sometimes you have to do fight scenes in a dress and high heels. How difficult is that?
STRAHOVSKI: You know, in the beginning, when I was just getting used to it a little bit, I didn’t even think of the wardrobe [aspect] until I got it at the last minute, and then I realized, “Oh, no, I’ve got to work with this gown.” Now we’ve got the flow of the show working a lot more, and now I can coordinate, look ahead and make sure the wardrobe department knows that the shoes and the gown have to be appropriate to the fight scene. We shot a dance sequence that was kind of complicated and I knew to make sure with wardrobe that we had to trim the dress so I wouldn’t trip on it and make the shoes a little lower, so they wouldn’t give me these stilettos and to make it more comfortable, but yeah, I remember in the pilot, I had to run around in those stilettos. Usually I’m so wrapped up in shooting the fight during the hours that we shoot it that I don’t really pay attention that I’m wearing heels, and I’m used to it anyway, because I’ve [had fight scenes] so many times in high heels. I’m just used to it now. [laughs] I used to never be able to walk in high heels, and now I fight in them.
iF: When you did the fight scene in a shower with Nicole Ritchie, did the water make that more difficult?
STRAHOVSKI: It’s hard with water, but it wasn’t more difficult – it made it more fun. I was really excited about it [laughs]. But the moves are relatively the same. It’s all the same punches and kicks. There was no running around. We don’t cover ground, so if we’re staying in the same spot and just throwing some kicks and punches, it doesn’t really make it that dangerous. Plus we had mats, so when we did the close-ups and you can’t see the fall, we’ll put a mat on, so we don’t slip.
iF: Was it helpful or not helpful being barefoot?
STRAHOVSKI: Helpful. I like barefoot. I love running around the lot barefoot [laughs] and people always tell me off for it.
iF: Some of your fellow CHUCK actors said they used to work at places like Buy More. Does the Buy More set remind you of any place you used to work before you began acting professionally?
STRAHOVSKI: No. I always worked for the restaurant-y things, so I think my first job was in a patisserie with cakes, and then I was a waitress. The wiener place is more like it [laughs].
iF: You did some work in Australia during the Season Two/Three hiatus …
STRAHOVSKI: I shot a couple of movies. One is a romantic comedy called I LOVE YOU, TOO – Peter Dinklage is in it. He flew down, along with some Aussie stars, Brendan Cowell and Peter Hellier, who is in it and who also wrote it. He’s a famous comedian in Australia. The other one was MATCHING JACK.It’s a [director] Nadia Tass film, with James Nesbitt, Jacinda Barrett. Richard Roxburgh is also in it. It’s great fun.
iF: And how was the Comic-Con experience last summer?
STRAHOVSKI: Oh, crazy. I mean, Comic-Con is always so great for us, because we’re stuck in the studio filming the show and when we go there, [the response to CHUCK] becomes real for us, because we actually see in the flesh the response of the fans and how much they love it and it’s a great experience. It’s crazy, but it’s great.
iF: Have the fans told you what it is that makes them so passionate about the show?
STRAHOVSKI: I just think they love the characters, they love the comedy and the humor and they love the action. More than anything, I think they love the relationships and they love Chuck/Sarah.
YVONNE STRAHOVSKI: The way I see it as that Sarah is a C.I.A. agent, but she’s a human being, like everyone else, and she has her weaknesses, and if she feels something for Chuck, then that’s a weakness for her, because of her job.
iF: Were you surprised by the Subway fan uprising?
STRAHOVSKI: Yeah. I was in Australia at the time while this whole thing [the fan Subway campaign] was going on, working, so I just kept getting emails and information about what was going on. I was amazed that the fans really stepped up and told everyone what they wanted. I’m standing here today because of them. It was amazing what they did.
iF: Were you pleased about the order for six additional episodes before Season Three had even begun airing?
STRAHOVSKI: Yes, definitely. I mean, the more, the better. We’re kind of always on edge a little bit here, about the [episode] pick-up, so it’s always good to know that they like us.
iF: How did you like doing the sequences where Sarah was interacting with the British super-spy played by Jonathan Cake last season, where she had a peer for a little while?
STRAHOVSKI: Yeah. That was great. I mean, it was great for Sarah to get a love interest and it was fun, because he was a super-spy as well, so we had a little fun shooting those episodes.
iF: Was that similar to playing opposite Brandon Routh as experienced-albeit-very-troubled spy Daniel Shaw this season?
STRAHOVSKI: It’s different. Everyone brings a different dynamic. Brandon’s character [was for a long time] a little more stoic and sturdy and a real level-headed guy, so it’s a whole different thing. As you [watched] the show, and his back story got revealed, you [saw] why there was a common thread between the two characters and why they were sort of drawn to each other.
iF: And the episode with Gary Cole as Sarah’s father?
STRAHOVSKI: Oh, I loved that episode. I loved going back in time and becoming the seventeen-year-old Sarah with the braces and the [bad] hair. She was so different and so nerdy and I loved that.
iF: What are some of your other favorite things you’ve gotten to do so far on CHUCK?
STRAHOVSKI: A lot of the action stuff. I love doing fight scenes. The Nicole Ritchie fight scene in the bathroom with the water going – that was so much fun. Working with Chevy Chase was really great and Scott Bakula. What can I say? I’ve done so many good things. Well, the [first Season three] episode – we jumped off the edge of that building and went down the zip line down. We’re harnessed up for sure, and it’s all under our clothing, and then whatever sticks out they digitally remove later on. It’s kind of scary, sitting on the edge of the building, though [laughs].
iF: Was that fun, did you feel like you were conquering a fear, or was that just, “Please don’t ever make me do that again”?
STRAHOVSKI: No, it was “Please make me do more of that.” I love that stuff. It’s so much fun.
iF: Are you more comfortable with the fight scenes now than when you started?
STRAHOVSKI: I’ve noticed it’s just become a lot sharper and I move like a fighter now instead of a dancer.
iF: Sometimes you have to do fight scenes in a dress and high heels. How difficult is that?
STRAHOVSKI: You know, in the beginning, when I was just getting used to it a little bit, I didn’t even think of the wardrobe [aspect] until I got it at the last minute, and then I realized, “Oh, no, I’ve got to work with this gown.” Now we’ve got the flow of the show working a lot more, and now I can coordinate, look ahead and make sure the wardrobe department knows that the shoes and the gown have to be appropriate to the fight scene. We shot a dance sequence that was kind of complicated and I knew to make sure with wardrobe that we had to trim the dress so I wouldn’t trip on it and make the shoes a little lower, so they wouldn’t give me these stilettos and to make it more comfortable, but yeah, I remember in the pilot, I had to run around in those stilettos. Usually I’m so wrapped up in shooting the fight during the hours that we shoot it that I don’t really pay attention that I’m wearing heels, and I’m used to it anyway, because I’ve [had fight scenes] so many times in high heels. I’m just used to it now. [laughs] I used to never be able to walk in high heels, and now I fight in them.
iF: When you did the fight scene in a shower with Nicole Ritchie, did the water make that more difficult?
STRAHOVSKI: It’s hard with water, but it wasn’t more difficult – it made it more fun. I was really excited about it [laughs]. But the moves are relatively the same. It’s all the same punches and kicks. There was no running around. We don’t cover ground, so if we’re staying in the same spot and just throwing some kicks and punches, it doesn’t really make it that dangerous. Plus we had mats, so when we did the close-ups and you can’t see the fall, we’ll put a mat on, so we don’t slip.
iF: Was it helpful or not helpful being barefoot?
STRAHOVSKI: Helpful. I like barefoot. I love running around the lot barefoot [laughs] and people always tell me off for it.
iF: Some of your fellow CHUCK actors said they used to work at places like Buy More. Does the Buy More set remind you of any place you used to work before you began acting professionally?
STRAHOVSKI: No. I always worked for the restaurant-y things, so I think my first job was in a patisserie with cakes, and then I was a waitress. The wiener place is more like it [laughs].
iF: You did some work in Australia during the Season Two/Three hiatus …
STRAHOVSKI: I shot a couple of movies. One is a romantic comedy called I LOVE YOU, TOO – Peter Dinklage is in it. He flew down, along with some Aussie stars, Brendan Cowell and Peter Hellier, who is in it and who also wrote it. He’s a famous comedian in Australia. The other one was MATCHING JACK.It’s a [director] Nadia Tass film, with James Nesbitt, Jacinda Barrett. Richard Roxburgh is also in it. It’s great fun.
iF: And how was the Comic-Con experience last summer?
STRAHOVSKI: Oh, crazy. I mean, Comic-Con is always so great for us, because we’re stuck in the studio filming the show and when we go there, [the response to CHUCK] becomes real for us, because we actually see in the flesh the response of the fans and how much they love it and it’s a great experience. It’s crazy, but it’s great.
iF: Have the fans told you what it is that makes them so passionate about the show?
STRAHOVSKI: I just think they love the characters, they love the comedy and the humor and they love the action. More than anything, I think they love the relationships and they love Chuck/Sarah.
wtorek, 18 maja 2010
Jensen Ackles W Brazylijskiej Prasie.
Jensen Ackles gwiazda serialu Supernatural udzielił wywiadu do brazylijskiego magazynu. Wywiad możecie przeczytać poniżej w wersji angielskiej a także zobaczyć w oryginale.
***
***
Away from his dark pass in afternoon soap operas, Jensen Ackles is establishing a career on prime time by giving life to Dean Winchester, the most charming demon hunt on tv. Essential to Supernatural, especially after season 5, delivering great performances, Jensen is one of the reasons the show is a success and that recently reach the 100 episodes milestone. His character has to choose between faith and family, while, personally, the decisions are less apocalyptic, but equally interesting: directing or acting? After a strong handshake, he explains his career, characters and the future, on the show and professionally, in this exclusive interview to Sci-Fi News, at the luxury Hotel S&L at the most famous zip code of television: 90201.
I just talked to Jim Beaver and Misha Colins and they…
I’m so sorry for you! (laughs) Terrible, right? I don’t know why they keep inviting those two (laughs).
They talked about all the changes the show has suffered. How do you feel about the changing from telling “urban legends” to decide the future of mankind?
At first, I hesitate and got a little nervous for dealing with this theme, which can be really difficult. Eric (Kripke, creator of Supernatural) told me: “Look, I’m not trying to recreate the Bible, I’m just using those elements on a fictional story”. So I decided to keep my attention away from that, after all, I come from a very religious family, like myself. I wasn't worry, because I didn’t feel offended by anything on the show. The last thing I want is my grandmother calling to say (imitating grama’s voice): “do you have any idea of what you just said and did on the show, mister?” (laughs) Luckily, they (the family) understood and never complained about it.
It might not be offensive, but it might be a difficult decision, being a religious person, to see the Apocalypse and say no to Michael: which is the “right thing” to do and any Christian wouldn’t think twice.
According to the story, sure. The lack of Dean’s faith is something so interesting to play. He reacts to situations so different than me. A lot of people ask me what are the similarities that I share with Dean, I say that this relation has change during the show. In the beginning, we were very alike, because I didn’t know who Dean really was, so he was me on screen. With time, the writers, Eric and I were defining this guy and, believe me, now he speaks, talks and think so differently, whether comparing the first season or me. He’s tough and funny as well. He’s the guy who every (or almost) time gets the girls. My relationship with him has changed a lot and always surprises me, now everything seams new to me. That’s why I love acting.
And, speaking of development, while most tv shows gets paranoid about renewals, you got an early announcement. How that changes the environment on the set?
The pressure is off and helps us thinking on what’s important, instead of being on backstage wondering about the negotiations and having doubts about next year. Having a job for another year is great, especially in this industry. But, now, the pressure goes to the writers. They need to create a new season. Honestly, season 6 is the one that intrigues me the most, because Eric had this five year plan when he created Supernatural. And he stayed true to that. He never said: “look, they want a sixth year, so, I’ll stretch the fifth and keep dragging on”. Eric is not that kind of writer and nothing indicates that this is going to change. When he presents questions to the audience, he answers those questions, unlike some shows around. There is a lot of confidence on this production and the audience feels that.
I just talked to Jim Beaver and Misha Colins and they…
I’m so sorry for you! (laughs) Terrible, right? I don’t know why they keep inviting those two (laughs).
They talked about all the changes the show has suffered. How do you feel about the changing from telling “urban legends” to decide the future of mankind?
At first, I hesitate and got a little nervous for dealing with this theme, which can be really difficult. Eric (Kripke, creator of Supernatural) told me: “Look, I’m not trying to recreate the Bible, I’m just using those elements on a fictional story”. So I decided to keep my attention away from that, after all, I come from a very religious family, like myself. I wasn't worry, because I didn’t feel offended by anything on the show. The last thing I want is my grandmother calling to say (imitating grama’s voice): “do you have any idea of what you just said and did on the show, mister?” (laughs) Luckily, they (the family) understood and never complained about it.
It might not be offensive, but it might be a difficult decision, being a religious person, to see the Apocalypse and say no to Michael: which is the “right thing” to do and any Christian wouldn’t think twice.
According to the story, sure. The lack of Dean’s faith is something so interesting to play. He reacts to situations so different than me. A lot of people ask me what are the similarities that I share with Dean, I say that this relation has change during the show. In the beginning, we were very alike, because I didn’t know who Dean really was, so he was me on screen. With time, the writers, Eric and I were defining this guy and, believe me, now he speaks, talks and think so differently, whether comparing the first season or me. He’s tough and funny as well. He’s the guy who every (or almost) time gets the girls. My relationship with him has changed a lot and always surprises me, now everything seams new to me. That’s why I love acting.
And, speaking of development, while most tv shows gets paranoid about renewals, you got an early announcement. How that changes the environment on the set?
The pressure is off and helps us thinking on what’s important, instead of being on backstage wondering about the negotiations and having doubts about next year. Having a job for another year is great, especially in this industry. But, now, the pressure goes to the writers. They need to create a new season. Honestly, season 6 is the one that intrigues me the most, because Eric had this five year plan when he created Supernatural. And he stayed true to that. He never said: “look, they want a sixth year, so, I’ll stretch the fifth and keep dragging on”. Eric is not that kind of writer and nothing indicates that this is going to change. When he presents questions to the audience, he answers those questions, unlike some shows around. There is a lot of confidence on this production and the audience feels that.
~~~ SPOILERY! ~~~
I’m excited about next season because we’re pushing the “restart” button.
How come? By the way, how is possible to continue after getting the Apocalypse done?
For the creative aspect, we need to understand we just got over a gigantic climax and we’re getting into an unknown territory. The Apocalypse was avoided. That’s why we getting forward a few years and see where the Winchesters are and how it’s their lives. I can’t help, but think of the final scene of “The Hurt Locker” (2009 Oscar winner), when the main character sees himself in front of a shelf with several cereal boxes and doesn’t know what to do. The guy disarms bombs in Iraq, but gets lost on the supermarket! That is not his reality, just like not being a hunter looks like a different world to Dean. All his life was dedicated to one single task, almost like a voluntary slavery, now it’s time to face the monster of real world. That’s totally new to me, through the acting perspective, and I’ll explore a lot more of Dean’s life, that’s why I’m so excited. A kind of introspective tension, like inside monsters.
How come? By the way, how is possible to continue after getting the Apocalypse done?
For the creative aspect, we need to understand we just got over a gigantic climax and we’re getting into an unknown territory. The Apocalypse was avoided. That’s why we getting forward a few years and see where the Winchesters are and how it’s their lives. I can’t help, but think of the final scene of “The Hurt Locker” (2009 Oscar winner), when the main character sees himself in front of a shelf with several cereal boxes and doesn’t know what to do. The guy disarms bombs in Iraq, but gets lost on the supermarket! That is not his reality, just like not being a hunter looks like a different world to Dean. All his life was dedicated to one single task, almost like a voluntary slavery, now it’s time to face the monster of real world. That’s totally new to me, through the acting perspective, and I’ll explore a lot more of Dean’s life, that’s why I’m so excited. A kind of introspective tension, like inside monsters.
~~~ KONIEC SPOILERÓW! ~~~
How do you evaluate the feelings between Sam and Dean on season 5? They lost faith on each other, got back together, got separate again, but they are still together…
It’s a constant approval and disapproval relationship on the trust aspect. They want to believe in each other, but always happen something to destroy that. When it happens, they doubt so intensely, but, in the same way, something always comes up to show there’s still hope. I like this dynamic, this constant battle to define their loyalty at each episode or season. This back and forth is appealing to the audience, because nobody knows where their lives are leading on; it’s a constant doubt: are they a team? Are they planning something behind each others back? Who is going to be the first one to change his mind?
Well, the fact that they can eventually try to kill each other during the Apocalypse helps a lot on that aspect…
Totally, it’s like Cain and Abel. Who is going to give the first punch, it’s the bigger question.
All those changes also affected, for example, the choice of the songs on the Impala or even the passion for Cheeseburgers? And these are also your personal choices?
A lot of this is my fault, I must admit (laughs). The classic rock’n’roll was always there; Eric insisted: a muscle car and classic rock. I guess he was tired of so much pop invading tv (laughs). Now, the food: I’m guilty! Why would I lie? (laughs) Right in the beginning, they put these sausages next to me on a scene. Then I got one and ate. The director told me: “keep eating, it’s funny!” (laughs). I though it was great, but I didn’t imagine that, from there on, every time Dean got a chance, he’d be eating. I love cheeseburgers!
I got ask: how did that scene of The Eye of the Tiger happen? Was it planned or it was a spur of the moment thing?
(laughs) It was all spontaneous! The music was playing out of the car, so I could follow the rhythm and Jared (Padalecki, co-star) should come near, knock on the car and say something like, “dude, turn off the music; we have better things to do”. He decided not to do that, just so see what I’d do. That’s what I did (laughs).
Playing Dean gives you a lot of opportunities to do drama, comedy and, of course, action. The perfect opportunity to find yourself. Do you know the kind of genre you like better?
The one that gives me a job (laughs). Action and comedy appeal more to me, but my mind is on working with who makes me a better actor. I practiced sports when I was a kid and I notice that I’d get a lot better when I played against someone who had more experience than me or if they were better than me; I’d put more effort and apply more. So, if I could at least have contact with the true talents of this industry and absorb what they have to offer, it'd be terrific. Being a tv actor allows constant evolving. I started to be interested by the camera movements and how directors tell stories by lens positions. There’s a lot more than be a character and entertaining the audience. To be able to see how all this happens and understand its motivations, why a certain angle was chosen, etc, for example, it's very fascinating. I’ve learned a lot along these five years.
You spoke like a real director. Have you ever thought about putting this into action?
Funny you ask. I haven’t mentioned this to anyone yet, but I was offered the direction for one of the next season episodes. You can’t imagine how excited I am.
Can you say the number of the episode or something about the script?
I don’t know yet. They just told me: “you deserve!” I didn’t ask for it, which made the whole thing even better. There wasn’t a negotiation, no agents; it was recognition from the crew to my interesting and ideas. They notice because of my active participation on the scenes, sometimes, even helping to direct when we were given the opportunity. If one of the directors asked me what we would like to do, I’d always suggest something related to positioning, camera’s angle and movements to have intensity on the scenes. That helps to give more speed to the whole process and it works. When I got the invitation, I felt awkward and really surprised! A lot of people want to direct on Supernatural.
Did you discover this desire on Supernatural or you thought about directing before the show?
It was during the show. I didn’t have that desire before.
Beyond the suggestions, this new perception also affects your acting stile, doesn't it?
Very much, because my interesting was beyond the behind the scenes and it got me confidence to pay attention on the other artistic aspects around me, the lighting or the cameras. Now, I read the scripts in a different way, beyond the simple preparation and starting to think about how my actions could improve the scene. Like, if the script says is going to be a movement conversation inside a motel room, I know that I won’t have a lot of space to move, because the camera would be steady, so, if my action is going to be limited to a small area or a table, whatever, I need to be prepared for that reality. It’s the camera and the acting working together.
That situation starts some kind of “familiar” competition, like, Jared is going to direct as well?
(laughs) No. Especially because it’s not something he’s interesting in as much as I am. He respects the things I like and got really excited by the news. When I told him, he said: “That’s awesome, man! You deserve. It’s going to be great!” During the last five years, he’s the person I spent more time with, so we know each other really well.
Being such a focus guy, and young, it is very surprising to see you talking about directing in such a serious and intense way. Especially in a time that almost the majority of “young stars” live in the gossip papers. We never see you there. This is a great thing, isn’t?
It’s really good. Just because it’s not the kind of attention I want. It’s easier since we shoot in Vancouver, I stay away from the Hollywood madness. But even if I was close to it, we shoot 12, 14 hours every day. We don't have time to do anything and to think about doing stupid things like taking off my shirt and run around LA. (laughs)
Your fans would sure love that!
(laughs) I need to remember that I’m 32 years old and I’m not some stupid kid. I want to make a career and I take the whole thing very serious, I respect my job. That doesn’t mean my life is boring, far from that, I have a lot of fun. I can enjoy as everybody else, but I know that doing this on a daily basis, it’d be the same thing as sabotage myself. It’s a delicate career. A lot of good people who made a lot of success vanish just because they didn’t have an opportunity, so stay focus is the main thing to do. I don’t want to end up like Corey Haim. It’s tragic, but it’s also a hard and a good lesson to any young actor.
Źródło
Subskrybuj:
Posty (Atom)